piątek, 6 lutego 2015

Bartonella się wkurzyła?

Odkąd zaczęłam się zastanawiać nad tym, jak często mam mroczki przed oczami - okazało się, że mam je codziennie. Wczoraj to ich jakieś apogeum było. Przyznam szczerze, że zaczęłam nawet czytać, czy może jednak bartonella wywołuje herxy. Wydawało mi się, że nie. W każdym razie w sieci nie znalazłam nic mądrego, więc muszę zapytać o to za tydzień podczas kolejnej wizyty lekarskiej. Nawiasem mówiąc - czas pomiędzy wizytami upływa mi w ekspresowym tempie. Wracając do tematu - opcje są dwie. Albo Bactrim z Rifampicyną tak świetnie działają, że bartonella się wkurzyła i postanowiła mi pokazać swoją siłę. Albo też Bactrim i Rifampicyna nie radzą sobie z jej ujarzmieniem. Swoją drogą, gdy dwa razy zaczynałam rifampicynowe leczenie, to zawsze wiązało się to z wysypką na nogach, więc może rzeczywiście to efekt skutecznej kuracji, czego bym sobie bardzo życzyła.

Powoli zaczyna mi przechodzić ból nadgarstka. Dla przykładu - mogę już normalnie podnosić czajnik z wodą, choć czasem łapię się na tym, że podnoszę go asekuracyjnie, tak jak podnosiłam, gdy odczuwałam ból.

Nie potrafię się skupić na pisaniu - od trzech godzin nieustannie wiercą coś na klatce schodowej. Miałam zamiar pracować, ale w tym hałasie jest to niemożliwe. Oszaleć można.

Po południu jedziemy z Ł. na weekend w góry. Śniegu mnóstwo, mróz jest, więc będzie super. Miejmy nadzieję, że powrót do domu będzie lepszy niż ostatnio...

Ostatnio Ł. znów wysłuchiwał, jak to mi się nie chce codziennie wieczorem pakować leki na następny dzień. Jak najchętniej bym tym wszystkim rzuciła. Zostałam ubezwłasnowolniona w tym względzie. Muszę się leczyć, nie mam wyjścia, ale znów czuję się tym wszystkim zmęczona.

1 komentarz: